wtorek, 9 lipca 2019

Krętacze z fundacji Molosy Adopcje byli grillowani


W dniu 8 lipca 2019 roku odbyła się kolejna rozprawa, kolejne posiedzenie sądu w sprawie numer
IIK 624/18 

Dzisiaj na przesłuchanie przybyło szemrane towarzystwo fundacji Molosy Adopcje. Była Elżbieta Kozłowska, Magdalena Chłopecka i Kamil Jacak.
To te persony brały udział w napadzie na mnie półtora roku temu, drugiego i trzeciego maja 2018 roku podczas którego obrabowały moje gospodarstwo ze stada owiec i kóz oraz dwóch psów.

Wszyscy mataczyli, a najbardziej chyba Magdalena Chłopecka, która aktualnie ma już inne nazwisko. Kłamała tak zawzięcie, że aż nie mogłam wyjść z podziwienia, że tak gładko jej to szło.

Przedstawiła się jako narzeczona Kamila Jacaka i za nic nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że zmieniła nazwisko Chłopecka na zupełnie inne niemające nic wspólnego z Jacakiem.  W końcu wyjaśniło się, że to rozwódka. Od tamtej pory kiedy tu była - rozwiodła się. Stąd zmiana nazwiska.

Kozłowska zrobiła zdjęcia mojego bloga z relacją z poprzedniej rozprawy i doniosła do sędzi, że uwieczniłam poprzednią rozprawę na moim blogu.

O treści zeznań nic nie powiem, bo sędzia prosiła po donosie Kozłowskiej o mojej relacji z poprzedniej rozprawy, abym nie pisała o treści zeznań w sprawie grabieży 2018.

W sumie nie ma o czym mówić, bo to było do przewidzenia, że będą zawzięcie kłamać, ale za to udało się pięknie wykazać ich totalny brak kompetencji w temacie zwierząt, ich kondycji i zdrowia.

Magdalena Chłopecka, która brała udział w kradzieży moich zwierząt jako wolontariuszka o dziwo nie rozróżnia podstawowych pojęć: nawet nie wie co to jest gospodarstwo. Nie rozróżnia gospodarstwa od siedliska. Mówiła o gospodarstwie, a miała na myśli siedlisko, także z jej wypowiedzi wychodziły brednie.

Jacakowi niechcący udało się powiedzieć dwukrotnie prawdę.

Specjalnie nie przejęłam się ich zeznaniami,  bo są łatwe do udowodnienia, że to po prostu brednie i zwykłe kłamstwa.  Oni nie mają żadnych dowodów,  że się znęcałam nad zwierzętami, albo, że je zaniedbywałam.  To wszystko brednie wyssane z palca. Ich dzisiejszy żałosny bełkot to pokazał bardzo wyraźnie.

Mam zdjęcia i filmy które zadają kłam ich zeznaniom. Poza tym moi świadkowie, a jest ich kilkunastu, zeznają prawdę na temat mojego gospodarstwa. Potwierdzą, że moje zwierzęta były zawsze zadbane i dobrze traktowane przez 17 lat, także spoko.

Po prostu gang laików półtora roku temu wziął się za "ratowanie" zwierząt nie mając o tym zielonego pojęcia. Nie potrafią ocenić czy zwierzęta wymagają ratowania czy nie. To ignoranci bez podstawowego wykształcenia w tym kierunku.

Jacak w dodatku nie ma żadnego wykształcenia poza wykształceniem klaty :) Trzeba przyznać, że klatę ma wydatną. To jego Kozłowska zabiera na interwencje w charakterze straszaka. Powiedział, że współpracuje z nią aż 3 lata.

W związku z kłamstwami i matactwami szajki z Molosów Adopcji złożyłam wniosek formalny o wizję lokalną na moim gospodarstwie, ale sędzia odmówiła udziału w tym, co nie rokuje dobrze, bo bardzo łatwo mogłaby zweryfikować ich kłamstwa na temat mojego gospodarstwa. Widać nie chce prawdy. To rokuje źle. A może jej się po prostu nie chce jechać na moje gospodarstwo. Tak czy inaczej, źle to rokuje.

Taka wizja lokalna pomogłaby zrezygnować z wielu przesłuchań. Po co przesłuchiwać kilkunastu świadków skoro można pojechać na gospodarstwo i zobaczyć na własne oczy jak ono wygląda i że jest wszystko co potrzebne dla zwierząt, zarówno pastwisko, woda, schronienie, ogrodzenie, zagroda, opieka. Wszystko.

Kozłowska i jej mecenas bardzo ostro bronili się przed tą wizją. Dwukrotnie wnioskowali o nie przeprowadzenie wizji lokalnej na moim gospodarstwie. To pokazuje jak bardzo kłamią i mataczą w sprawie mojego gospodarstwa.  Panicznie boją się starcia z rzeczywistością, aby ich kłamstwa i matactwa nie zostały obnażone.

Ponownie wnioskowałam o zwrot moich zwierząt - na to sędzia, że ona nie ma tutaj władzy w tym temacie, bo to nie sąd zarządził zatrzymanie moich zwierząt. Prawdopodobnie muszę założyć osobną sprawę o zwrot zwierząt.

Przed rozprawą było starcie w poczekalni pod salą rozpraw.  Towarzystwo z Molosy Adopcje pyskowało do mojego mecenasa.  On chyba tak tego nie zostawi  i słusznie. Czuję, że będzie pozew.

Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz